Pogoda o poranku typowo jesienna, deszcz, mgła, zimno. Po wczorajszym pięknym dniu nie zostało zbyt wiele, poza fajnymi fotkami ośnieżonych Tatr. Podbeskidzie znów przegrało, zima nadchodzi, chandra mnie dopada a w mojej głowie kiełkuje takie skryte marzenie: Najlepiej byłoby zostać w ciepłej pościeli i nastawić budzik na budzenie pod hasłem: „zadzwoń jak wyjdzie słońce. Niestety tak się nie da, a szkoda. Pewnie niejednemu z nas przyszła taka myśl przed zimą, żeby tak jak niedźwiedzie zapaść w zimowy sen i obudzić się dopiero na wiosnę, kiedy wszystko budzi się do życia i jest człowiekowi jakoś łatwiej. Kiedyś kiedy tygodnie chandry mnie trzymały bardzo długo, ktoś mnie obdarował mała książeczką ks. Adama Bonieckiego: Ćwiczenia z optymizmu. Tak na marginesie ten optymizm to mi się kojarzy z zabawną historią z przed lat kiedy jeden z moich synów podczas jazdy samochodem zadał mi zaskakujące pytanie: Tato, co to jest entuzjazm? Więc zebrawszy całą swoją wiedzę o tymże zjawisku tłumaczę młodemu co to ten entuzjazm, i na koniec zadaje pytanie: A dlaczego pytasz? No bo pani z angielskiego mi powiedziała, że właśnie tego entuzjazmu mi brakuje. Cóż pomyślałem: może to rodzinne
Ale wracając do ks. Bonieckiego i jego Ćwiczeń, to pisze on tak:
Każdy z nas niesie walizkę, która dotyczy spraw niespełnionych, niedokonanych, źle dokonanych. Gdyby człowiek ciągle o tym myślał, to by oszalał. Bardzo trudno przejść przez życie bez tego bagażu. Może to jeszcze trudniejsze dla wierzącego, żeby nie wycofać się z tego okropnego, chwilami życia, żeby nie zaprzestać budowania dobra{..}
Dramaty, które są wpisane w ludzkie życie, chyba stanowią element ludzkiej kondycji.
Jak patrzę na ludzi uważanych za psychicznie chorych, myślę: Może i są chorzy, ale niektórzy mają percepcję, bardzo wyostrzoną na rzeczy, na które tak zwani normalni ludzie mają ja przytępioną. Są wycelowani w tragizm istnienia. To nie są wariaci, to my jesteśmy niedorozwinięci. Trzeba istnieć wbrew rozpaczy.
No właśnie … To pytanie dzisiaj z rana do mnie wróciło, demony z przeszłości zaczęły mnie atakować, i wtedy jak na zawołanie napatoczył mi się ten Boniecki ze swoimi Ćwiczeniami .Ile razy marzyło mi się, żeby być takim normalnym i wysłać tą swoją wciąż od nowa rozpakowywaną walizkę z biletem w jedną stronę. Boniecki pozwolił mi przynajmniej zrozumieć dlaczego moim ulubionym filmem jest Lot nad kukułczym gniazdem i dlaczego bohater grany przez J. Nicholsona jest mi tak bliski. Bo jak mówi moja znajoma psycholożka: nie ma ludzi normalnych są tylko niezdiagnozowani. Ach jak mnie czasami Ci normalni, doskonali, nieomylni, kryształowi, uczciwi, najmądrzejsi irytują i wkurzają. A swoją drogą gdyby tak nie posłuchać szanownego księdza w kwestii tego trwania? I do jasnej cholery dlaczego mnie tak wkurza to przegrywające ostatnio mecz za meczem Podbeskidzie? Może powinienem na nawo wrócić do zdefiniowania optymizmu, albo entuzjazmu, bo obydwu mi brakuje?