Drugi dzień Festiwalu otworzyło spotkanie z Marzeną Smyłłą (Lofoty i sąsiedzi – pieszo i pod żaglami). Lofoty to położony na północy Norwegii archipelag wyspowy,znany z malowniczych krajobrazów, gór, fiordów i wybrzeży. To także jedno z najlepszych miejsc do obserwacji zorzy polarnej. kiórej towarzyszą ”malowane” przez naturę świetlne obrazy na niebie. Wysokie szczyty ofderuja nie tylko wspaniałe widoki ale także możliwość wsponaczki. Z Trømso na południe i z południa do Trømso. Opowieść swą wzbogaciła fantastycznymi fotografiami (jej fotografie z różnych zakątków prezentowane były wielikrotnie na wystawach i przegladach).
O rehabilitacji poprzez sport i turystykę mówił barwnie Przemek Wójtowicz - były snajper, ciężko ranny w Afganistanie. Po powrocie z wojny on i jego koledzy wypchnięci zostali na margines życia społecznego. Niepełnosprawny żołnierz nie był nikomu potrzebny. Ta sytuacja dała mu asumpt do działania. Zaczął walczyć o sprawy takich jak On, poprzez sport i turystykę. Najpierw było nurkowanie i siatkówka na siedząco. Pieniądze na swoją działalność muszą zdobywać sami. W 2014 roku pojechał pierwszy raz z weteranami na Spitsbergen; dwa lata później powtórzyli tą wypawę ale w czasie dnia polarnego. Uprawiają wspinaczkię górską a rajdy górskie weteranów na stałe weszły do kalendarza organizowanych przez Przemka imprez. Npisał także o tym w swojej książce: Snajper wchodzi pierwszy.
Kolejny prelent Tomek Grzegrzułka z bielskiego Speleoklubu jeden ze współorganizatorów festiwalu, zabrał nas do hiszpańskiej jaskini Garma Ciega. Według niego wszystko co na ziemi jest odkryte, a to co pod ziemią jest jeszcze w dużej części nieznane. Dlatego penetrowanie znanych jaskiń i odkrywanie nowych stało się jego hobby.
Kaukaskie szczyty – Kazbek i Ebrus były tematem opowieści pasjonata gór Janusza Pilszaka, uczestnika kilkunastu wypraw w góry Europy, Azji i Ameryki Południowej. Na położony w Kirgistanie Pik Lenina (7184 m npm) wchodzi tylko co 4 wspinacz. Powodem tego są: brak szacunku dla tlenu, niewłaściwa aklimatyzacja i zła strategia. Dzięki ropzsądkowi i właściwej strategii zdobywania szczytu Wojtek zdobył Pik Lenina bez użycia tlenu. Własciwa strategia polegała na powrocie z obozu trzeciego do „1” i po krótkiej przerwie powrót do Camp 3 i atak szczytowy. Ta strategia pozwoliła im na zdobycie szczytu. Z 15 kartuszy gazu, które zabrali z sobą zużyli 11, z tlenu nie korzystali.
O krainie, do której zabrał nas ostatni sobotni prelegent Arkady Fiedler pisał, że pachnie żywicą. Wojtek Waluś pokazał nam Kanadę z tej „nieżywicznej” strony – Góry Skaliste i odwieczne terytoria plemienia Czarnych Stóp. W odróznieniu od części amerykańskiej, kanadyjska część Gór Skalistych ma charakter osadowy a ich wysokość nie przekracza 1000 m (wyższe szczyty są po stronie USA). W kanadyjskich parkach narodowych nie ma śmieci, a w jeziorach można się kąpać i łowić ryby. Można także biwakować w wyznaczonych do tego celu miejscach. Nie ma także problemu z niedźwiedziami, które choć można je spotkać nie atakują ludzi. Szum wody ze stopionych lodowców drążącej wapienie dodawał prelekcji szczególnego uroku.
Podobnie jak pierwszego dnia prowadzona była zbiórka na leczenie Kazia Sromka.