Zanim, już za chwilę, okaże się, kto wygrał wybory, wiadomo już, co je wygrało. Strach i pogarda. Niełatwo nam będzie po tym doświadczeniu spojrzeć sobie nawzajem w oczy.
Jeżeli wygra … (tu wpisz nazwisko kandydata) … nastąpi katastrofa. Polska wpadnie w łapy wrogich nam grup. Strach pomyśleć. Będzie coraz straszniej. Winni temu będą ci drudzy, którzy są źli i głupi, i którymi gardzimy. A najgorsi, najbardziej pogardy godni są ci tak zwani symetryści, którzy, o zgrozo, mają wątpliwości, i nie dają się nawet namówić na mniejsze zło, na #każdybylenieten. Tych nikt nie szanuje. Gdyby nie oni, gdyby nie ich wahanie, dalibyśmy radę w sytuacji, gdy tak dużo waży każdy pojedynczy głos. Jeśli nie jesteś z nami, jesteś przeciw nam! - brzmi odwrotne do ewangelicznego, diabelskie hasło. Smród siarki wypełnia wszystkie szpary przedwyborczego internetu. A odpowiedzią na to, że strach i pogarda jest: „No i dobrze! Niech żyje wojna!”. Z jednej strony zwolennicy bandziora, z drugiej – zdrajcy. Kto bawi się w niuanse, niech zginie.
Jakie to dziwne, że nikt prawie tego nie łączy z powtarzającymi się komunikatami o bezprecedensowej skali ingerencji służb rosyjskich i białoruskich w te wybory. Z tych komunikatów wynika, że liczba tych ingerencji rośnie lawinowo z miesiąca na miesiąc i że nie ma w tej chwili drugiego takiego państwa w Unii Europejskiej, które doświadczałoby takiej skali ataków.
Jakaż dziwna to była dla wielu z nas wiadomość, że centrum handlowe przy Marywilskiej 44 w Warszawie zostało podpalone, jak ustalono w śledztwie, na zlecenie rosyjskich służb. A więc to już? Więc już i u nas? Prawdziwy ogień? Prawdziwe zniszczenia? Nie przypadkowo. Nie jakieś polskie zaniedbanie, zaprószenie niechący, ale specjalne działanie obcej armii, jej tajnego przyczółka. Naprawdę trudno to przyjąć do wiadomości. A jednak. A może nie tylko centrum handlowe podpalili, ale i polski internet?
Kogo popierają ci, którym zależy na jak największym rozbujaniu emocji i skonfliktowaniu nas? Komunikaty wydawane na podstawie danych agencji wywiadowczych mówią zadziwiająco bezstronnie: wszystkich. Ingerencje, fałszywki, fejkniusy, radykalne opinie bazujące na kłamstwach, ściemniane filmiki, wredne memy i manipulacje uderzają we wszystkie komitety wyborcze. A ich natężenie rośnie. Według podanych przez rząd informacji, rosyjski wywiad dwukrotnie zwiększył swoją aktywność w Polsce w porównaniu do poprzedniego roku. Możemy być pewni, że teraz, tuż przed drugą turą wyborów, trolle na usługach Putinowskiego reżimu pracują na pełnych obrotach i podgrzewają emocje obu stron. Według raportu firmy Cyabra, między 28 grudnia 2024 r. a 28 stycznia 2025 r. spośród wszystkich konwersacji dotyczących wyborów prezydenckich w Polsce na Facebooku i na portalu X aż 17 procent pochodziło z fejkowych profili. Napiszę to jeszcze raz, innymi słowami. Prawie jedna piąta wszystkich rozmów, opinii, postów dotyczących wyborów prezydenckich w Polsce była inspirowana, prowadzona, rozpowszechniana przez farmy trolli. Tak było w styczniu. Jak jest teraz? Do tego dochodzą osoby, które nie są trollami, mają prawdziwe profile, które sobie prowadzą od dawna, prawdziwe kanały na youtubie, prawdziwe konta na tik toku, bywają influencerami, którzy posiadają spory tłumek followersów, i którzy po prostu zostali zwerbowani. To się może trudno mieści w głowie i kojarzy nam się z filmami sensacyjno-szpiegowskimi, więc z fikcją, i raczej to wypieramy, bo nie chcemy aż tak sobie komplikować życia, ale proszę nie wątpić, że to się wydarza, i zapewne w czasach wojennych coraz częściej. Ludzie, których czytacie, słuchacie, oglądacie w sieci, mogą być opłacani dodatkowo z tego samego źródła, co zbiegły na Białoruś sędzia Szmydt. I proszę nie ulegać pokusie wiązania ich z jedną tylko opcją polityczną. Cała zabawa w rozhuśtywanie emocji polega na tym, żeby inwestować po równo w obie strony konfliktu.
A jeżeli dochodzi do tego, że nie jesteśmy w stanie już ze sobą współpracować, spojrzeć na siebie bez niechęci, czy nieufności, i nie jesteśmy w stanie pogodzić się z wygraną tamtych, i nie będziemy tej wygranej szanować, a być może, być może w ogóle jej nie będziemy uznawać, kto wie, jeżeli patrzymy na siebie nawzajem, jak na wrogów, to znaczy, że robota wywiadów agresywnych reżimów, została wykonana dobrze.
W Polsce to wszystko jeszcze brzmi o tyle drapieżniej, że historia naszych wyborów prezydenckich obciążona jest grzechem pierworodnym. Gabriel Narutowicz kontra Maurycy Zamoyski. W ostatnim głosowaniu – wybór Narutowicza. Rozhuśtana do maksimum medialna jatka towarzyszyła temu wyborowi. I ten uważający się za patriotę artysta, Eligiusz Niewiadomski, który pociągnął za spust. I już na zawsze wisi nad nami, nad każdymi wyborami, ta klątwa. - Swojego pierwszego prezydenta zamordowaliście! Zamordowaliście! - szepczą polskie erynie, które krążą, krążą, i coraz wścieklejsze.