W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Śmieci w mózgu

Śmieci w mózgu

Zaciekawiło mnie. Zacząłem drążyć, szukać, przerzucać strony, statystyki, wyniki badań. Spędziłem mnóstwo czasu przed ekranem, idąc śladem informacji, że elita świata nowoczesnych technologii, czyli goście z Doliny Krzemowej nie tylko zakazują swoim dzieciom korzystania z komputerów i smartfonów, ale też podpisują restrykcyjne umowy z nianiami, które opiekują się tymi dziećmi, że one również w czasie pracy nie będą korzystały ze swoich smartfonów. Przyłapanie niani na tym, że gdy dziecko bawiło się na placu zabaw, ta sprawdziła sobie wiadomości w telefonie, jest równoznaczne z przyłapaniem jej na piciu alkoholu i paleniu papierosów w obecności dziecka.

Nianie opowiadają, że doznają dziwnego uczucia, jakby przeniosły się w przeszłość. Dzieci tychże niań biegle poruszają się w necie, a laptop i smartfon jest niemal ich dodatkowym organem cielesnym. Tymczasem dzieci ich pracodawców niekoniecznie wiedzą, do czego to służy. Nie wszystkie nianie wytrzymują. Niełatwo wytrzymać tyle godzin bez przeskrolowania fejsa i sprawdzenia wiadomości. Myślałem w pierwszej chwili, że to przerysowana anegdota albo w ogóle fejk, ale wygląda na to, że wcale nie. Czytam wypowiedź pani Sary Perkins, która zarządza agencją zrzeszającą kilkaset tysięcy niań w Stanach, że osoby, które są najbliżej technologii, podpisują najbardziej rygorystyczne umowy surowo zakazujące pokazywania dziecku ekranu smartfona bądź innego sprzętu komputerowego. Piszą, że strach przed ekranami w domach, w Dolinie Krzemowej osiągnął poziom paniki. W zabawach z dziećmi dominują planszówki i książki zamiast ekranu.

Co więcej, powstają prywatne, droższe szkoły, w których nie ma żadnych ekranów komputerowych, ani telewizyjnych, ani telefonicznych, a które oferują edukację klasyczną. Podają, że od czasu pandemii do dziś otwarto w Stanach dwieście sześćdziesiąt cztery nowe szkoły z edukacją klasyczną: czytanie książek, wielkie dzieła, czyli kanon literacki, zero komputerów, zakaz komórek. Rodzice dużo płacą, żeby dziecko nie miało kontaktu z technologią cyfrową.

Jednocześnie dzieci z mniej zamożnych rodzin spędzają coraz więcej czasu przed ekranami. Według badań opublikowanych w USA, biedni (zarabiający poniżej 35 tys. dolarów rocznie) spędzają średnio dwie godziny więcej przed ekranami niż bogatsi. Wśród bogatszych popularne stają się posty dopaminowe, powstrzymywanie się, okresy cyfrowej ascezy. Biedniejsi, jak psy Pawłowa reagują nerwowo na każdy brzęczek, czy dzwonek powiadomienia, swój lub czyjś.

Z innych badań (OECD) wynika, że po raz pierwszy w historii tych badań światowy poziom umiejętności czytania i pisania zaczął maleć. Do tej pory nieustannie rósł.

Z badań czytelnictwa wynika, że połowa Amerykanów nie czyta książek w ogóle. Ani jednej rocznie. W Polsce jest jeszcze gorzej. Według danych Biblioteki Narodowej 41 procent ankietowanych Polaków przyznało, że w 2024 roku przeczytało przynajmniej jedną książkę. Czyli 59 procent – nic.

Co to wszystko oznacza? Co oznacza, że elity finansowe i technologiczne robią gwałtowny zwrot w stronę klasycznego, analogowego czytania, odsuwając ekrany laptopów i smartfonów, a im dalej w dół drabiny społecznej, tym więcej ekranów, technologii, internetu, a książka staje się czymś egzotycznym?

Ludzie, którzy próbują to zjawisko wyjaśniać, piszą, że umiejętności skupienia się na czytaniu długich tekstów, całych książek i ksiąg od początku do końca, ogarniania światów, które są w nich zawarte, nabywa się długo i mozolnie. I właśnie ta długość, cały ten czas temu poświęcony rzeźbi zwoje w mózgu. Nazwali to głębokim myśleniem. Prof. Maryanne Wolf, badaczka umiejętności czytania i pisania stwierdza, że to głębokie myślenie związane ze zdolnością głębokiej koncentracji stworzyło naukę, filozofię, literaturę, a także demokrację.

Świat cyfrowy jest totalnie nastawiony na rozpraszanie uwagi, na pobieżne przeglądanie. Daje złudne poczucie obfitości i dostępu do wszystkiego, żeby na koniec dnia zostawić cię z uczuciem męczącej pustki w głowie.

Wygląda na to, że w nowym świecie, który się właśnie tworzy, będą istniały elity umiejące się głęboko i na długo skupić, kultywujące w tym celu zwyczaj czytania książek i traktujące ekrany jak niebezpieczne używki, a poza elitami cała rzesza żywiących się papką informacyjną, pogrążonych w skrolowaniu, ślęczących godzinami nad tym, żeby przejść kolejny level w grze, a jednocześnie gadać na komunikatorach ze znajomymi, a jednocześnie sprawdzających nieustanne aktualizacje wiadomości, a jednocześnie oglądających rolki i inne śmieszne filmiki itd. itp. Ekrany stają się odpowiednikiem śmieciowego żarcia. I tak jak oznaką biedy stała się otyłość, tak staje się nią siedzenie z nosem w ekranie. Papka w brzuchu, papka w mózgu.

Ci pierwsi, ci od czytania, będą myśleć, ci drudzy, z papką w mózgu będą reagować, podatni na zmienne nastroje, na najdziwniejsze teorie spiskowe, nieracjonalni, odurzeni nieustannymi strzałami dopaminy.

Aż coś w końcu pęknie.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart