W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Uśmiech proszę!

Uśmiech proszę!

Nigdy nie wiem, co mnie zainspiruje do napisania tekstu i naprawdę aż wstyd czasem się przyznać, co to jest. Tym razem był to facebookowy wpis mojej koleżanki ze studiów, która objeżdża akurat z mężem na rowerze Niemcy i co rusz trafia na jakieś niezwykłości. Kilka dni temu podzieliła się swoją wizytą w katedrze w Dinkelsbühl w Bawarii. A skądinąd miasteczko cud! No i poszło. 

Arka Noego w jednym z największych chyba swoich przebojów śpiewała „Każdy święty chodzi uśmiechnięty”, chciałoby się zapytać, skąd oni to wzięli? Magda obfotografowała katedralne posągi świętych i nadziwić się nie mogła, jacy są posępni, wręcz smętni, wręcz momentami odpychający! To znaczy niczego podobnego nie napisała, ale sposób, w jaki sfotografowała rzeźby, sugeruje, że tak właśnie czuła i ja tak poczułam. Jacy uśmiechnięci?! Przyglądam im się uważnie, na facebooku urządziłyśmy sobie nawet ich kosztem zabawę, bo wyobraźnia poszybowała. Święta z pierwszej fotografii, Katarzyna (?) dość młoda przecież kobieta, widać, nigdy się nie uśmiechała. Znam się trochę na rzeczy i ona nie ma ani zarysu zmarszczek mimicznych, co oznacza, że po prostu była ponura! Od tej ponurości opadły jej kąciki i ust i oczu i trochę przypomina mi Minerwę McGonagall, z buzi rzecz jasna. Autor rzeźby sam takiej miny by nie wymyślił, więc zostawmy go w spokoju – święta Katarzyna po prostu nie chodziła uśmiechnięta. 

Potem, na kolejnej fotografii, jest już tylko gorzej. Papież, choć przecież nie on decydował o swojej urodzie, to o uśmiechu już tak, zdaje się być jeszcze większym ponurakiem. Papież ma na głowie dużo i pewnie nie zawsze było mu do śmiechu, ale żeby aż tak być w tej mimice zabetonowanym? Chwała Bogu, że mieliśmy Jana Pawła II i Franciszka, bo pokazali, że wolno się uśmiechać, nawet jak się jest papieżem! Zmarszczki mimiczne zapamiętują radość, w przypadku papieża z fotografii nie zapamiętały zupełnie nic! Żadnego, ani częstego ani sporadycznego uśmiechu, nic! Kiedy tak troszkę się natrząsałam z tych postaci, przyszedł mi na ratunek Umberto Eco, zresztą często przychodzi na ratunek, bo w „Imieniu róży” zdaje się rozwiązał sprawę, pisząc za średniowiecznymi teologami: „Śmiech zabija strach, a bez strachu nie ma wiary, bez strachu przed diabłem nie ma potrzeby Boga” – wyznaje dawny opat i bibliotekarz, ociemniały Jorge. No tak, to by wiele tłumaczyło. Oddany bezgranicznie Bogu człowiek nie powinien się chichrać. Tyle w temacie. 

Natrafiłam jakiś czas temu, za sprawą modnych bardzo i fajnych bardzo aplikacji, na serię obrazów, absolutną klasykę malarstwa światowego, na których postaci ożywają, co też  modne i zaczynają się najszczerzej pod słońcem śmiać od ucha do ucha. Mona Lisa czy Dama z łasiczką chichoczą i emanują taką cudowną fajną energią, że można by pomyśleć, że to nowe zupełnie kobiety! Gdyby tak doczekać futurystycznej aplikacji, która dołożyłaby nieco pięknego uśmiechu tym wszystkim zadumanym świętym ponurakom, to świat by wypiękniał. No więc po nitce do kłębka, a kłębek poturlał się pod nogi świętego Jana Bosko, a ten mówił wprost, że smutny święty to żaden święty i miał rację, z tym tylko, że sztuka sakralna jakoś niespecjalnie przepada za uśmiechem. Za uśmiechem. Zdaję sobie doskonale sprawę ile jest odmian śmiechu i nie o pękanie ze śmiechu mi chodzi, tylko o uśmiech pełen radości,  pełen dobra, serdeczności, jakiejś wielkiej nadziei, kurczę. A tu zawsze zaduma, gorycz i smutek... Natrafiłam w internecie na animację fotografii Don Bosko, no w jego przypadku uśmiech absolutnie jest pożądany, absolutnie! Bo poza tym to ponurak za ponurakiem, gdzież ta radość świętych, gdzież ten Boży entuzjazm? 

Wiem, wiem, to jest inny rodzaj radości, taki podobno jakiś wewnętrzny. Nie znam innego rodzaju radości, jak tylko uśmiech na twarzy, który ma siłę największą absolutnie na świecie i żądam stanowczo, aby wprowadzić w sztuce sakralnej przepis o uśmiechu – obowiązkowym! 

Wstąpiłam do katedry św. Jana Chrzciciela w Kamieniu Pomorskim, bo zwyczajnie spędzam wakacje w tej części wybrzeża, a ponieważ katedrę kamieńską darzę szczególnym uczuciem, to zawsze do niej wstępuję, a tym razem, pod wpływem zdjęć Magdy Sojdy, widziałam już tylko same smutne buzie, smutne oczy, smutne nosy, wszystko smutne. Coś tu nie gra! W korpusie ambony cała plejada świętych, wszyscy posępni, jakby byli niezdolni do najmniejszej choćby, widocznej, takiej ludzkiej, zwyczajnej radości! Na baldachimie ambony słodkie putta, aniołki – z minami, że szkoda gadać… Jakby tam byli za karę! Po lewej spoglądam na scenę Zwiastowania! Kurczę, kiedy ja się dowiedziałam, że jestem w ciąży, to uśmiech nie schodził mi z twarzy przez kolejne dziewięć miesięcy, a moment pierwszy – pojawienia się dwóch kresek na teście, zwiastowania, po prostu najpiękniejszy pod słońcem! A Matka Boska… przygnębiona…

Uśmiech w sztuce sakralnej jest jakimś reglamentowanym towarem, mam pojęcie o kanonach, ale dzisiaj wyraźnie widzę, że jest w nich umocowana straszna niekonsekwencja! Co by się stało, gdyby choć raz któryś ze świętych dał się wyrzeźbić z takim prawdziwym uśmiechem i pokazał zęby! Przejrzałam dzisiaj pięć milionów dzieł sztuki, nie znalazłam, wykluczyłam oczywiście wszystkich brutalnie zamordowanych. Ale reszta? Ani jednego…

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart