Wielu mądrych ludzi w uspokajającym tonie mówi o sztucznej inteligencji. Przeżywaliśmy to już, wynalazek ognia, koło, rewolucja przemysłowa i tym podobne banały (nie lekceważę, wszak banał to prawda najstarsza). Media skupiają się na rozważaniach, kto straci pracę (pewnie dlatego, że resztki dziennikarzy pierwsze pójdą pod nóż…). A ja myślę, że to wszystko obok. Że problem ze sztuczną inteligencją i jej niepohamowanym rozwojem jest zupełnie inny, zupełnie nowy i – prawdopodobnie – zupełnie nie do powstrzymania.
Kolejna rewolucja przemysłowa? Nie, bo podczas rewolucji przemysłowej człowiek zbudował maszyny, które zastąpiły lub wspomagały siłę jego mięśni, ale ani na moment nie stracił kontroli nad maszynami. To człowiek budował maszyny, a one nam służyły. Mieliśmy pod ręka włącznik i wyłącznik, wystarczyło nacisnąć odpowiedni guzik.
Ze sztuczną inteligencją, a szczególnie z tzw. Agentami AI, czyli samouczącymi się systemami, jest inaczej. Nacisnęliśmy przycisk z napisem „WŁĄCZ”, zapominając najpierw sprawdzić, czy jest gdzieś drugi guzik z napisem „WYŁĄCZ”.
Uruchamiamy coś, nad czym nie mamy kontroli. Coś, co będzie się samo rozwijać, ewoluować, stawiać sobie samodzielnie cele i… reprodukować. Korzystając przy tym z potwornej, niewyobrażalnej mocy komputerów kwantowych. I nie, nie mamy do tego czegoś wyłącznika. Już nie. I nie mamy żadnego wpływu, jakie zasady sobie AI wypracuje w toku rozwoju, żadnej gwarancji, że uzna nasze, ludzkie reguły etyczne za swoje.
A jeśli nawet znajdą się jakieś ludzkie siły zdolne do częściowego choćby ujarzmienia i kontroli AI, to najpewniej będą to wielkie korporacje i totalitarne rządy. Dostaną wtedy władzę nad resztą ludzkości jakiej do tej pory nie miał nikt.
Jak twierdzi Sam Altman, przełomowe systemy AI już istnieją: GPT-4 i 03, które w wielu aspektach są inteligentniejsze od ludzi. Nie że „więcej wiedzą”, po prostu są inteligentniejsze. I nie od Kazia z Kazimierza Dolnego, tylko od Człowieka, czyli ludzkości.
Geoffrey Hinton, naukowiec, który odegrał kluczową rolę w rozwoju sztucznej inteligencji a teraz jeździ po świecie i przed nią ostrzega, uważa że technologia rozwija się szybciej niż dawniej przewidywano. Ostrzega przy tym, że ludzkość może nie mieć narzędzi, by powstrzymać superinteligentną AI. Zwany „ojcem chrzestnym AI” naukowiec porównuje rozwój swojego „chrześniaka” do wychowywania młodego tygrysa, który z czasem może stać się śmiertelnie niebezpieczny.
Inny z nieszczęsnych „ojców chrzestnych AI”, kolejny obdarzony spóźnionym refleksem, Joshua Bengio, podzielił się ze światem spostrzeżeniem katastroficzno-kulinarnym: „Najgorszym scenariuszem jest wyginięcie człowieka. Jeśli zbudujemy sztuczną inteligencję, która będzie od nas mądrzejsza i będzie z nami konkurować, to w zasadzie jesteśmy ugotowani”.
Wspomniany Geoffrey Hinton znajduje jednak jakiś optymistyczny wątek. Cieszy się on z faktu, iż ma już 77 lat i być może nie dożyje momentu, gdy AI ujawni swoje najbardziej niebezpieczne oblicze.
Nie podzielam tego optymizmu. Mam bowiem kilkanaście lat mniej i zostawiam temu światu czterech wspaniałych synów. Obdarzonych naturalną inteligencją a zagrożonych sztuczną.