W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Fiatem 126p na Most Szpiegów

Fiatem 126p  na Most Szpiegów

Pamiętacie słynny film Spielberga „Most Szpiegów” z 2015 roku? Noc, most Glienicke w Berlinie, Tom Hanks wymienia radzieckiego szpiega na amerykańskiego pilota, tajemnicza gra wywiadów i sekretne negocjacje. A teraz proszę sobie wyobrazić, że Spielberg kręci swój oscarowy film nie w Berlinie, tylko w Bielsku-Białej, nie na moście nad Havelą lecz nad Białką, a wśród wymienianych szpiegów jest wykładowca bielskiej uczelni oraz mistrz olimpijski. Cóż, na moście przy 11 Listopada nikt szpiegów nie wymieniał, ale reszta się zgadza. 

Jacek Jurzak urodził się w Bielsku tuż po wojnie, w 1946 roku. W siermiężnej rzeczywistości PRL był jak kolorowy ptak; znajomi opisywali jego zamiłowanie do zachodniego stylu życia, towarzyskie sukcesy i powodzenie u kobiet. Pracował w filii Politechniki Łódzkiej (w Instytucie Technologiczno-Samochodowym), był doktorem nauk technicznych i naukowo zajmował się silnikami. Fascynował się motoryzacją, od lat siedemdziesiątych startował najpierw w rajdach samochodowych jako pilot, a potem w wyścigach na torze. W rajdach jeździł małym fiatem, a po torach wyścigowych – własnoręcznie skonstruowanym i wykonanym bolidem JJ-01, wzorowanym na wozach Formuły 1. Wielkich sukcesów nigdy nie osiągnął, był lepszym konstruktorem niż kierowcą, m.in. jako pierwszy w krajach socjalistycznych zastosował w samochodzie wyścigowym nadwozie samonośne. 

Prawdziwe zawody Jurzak rozgrywał jednak na innej arenie. Jeszcze podczas studiów, w latach 1972-73, został zwerbowany i przeszkolony przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa. Ponoć pracował nawet na rzecz KGB. Nie wiemy, jak intensywna była ta współpraca, ale wiemy, że od 1980 roku Jurzak został podwójnym agentem. W 1979 roku skontaktował się z nim przyjaciel z młodości, pochodzący z rodziny bielskich Niemców. Norbert Adamaschek kilka lat wcześniej wyjechał do RFN i tam podjął współpracę z CIA, do czego dość łatwo namówił także Jacka Jurzaka. Od kwietnia 1980 Jurzak, najpierw jako „Niki” a potem „Michał”, pisał raporty dla CIA, pobierając za to w sumie 8000 marek, 1100 dolarów i 600 szylingów. Mało? Tylko z dzisiejszego punktu widzenia, w czasach komunizmu to była fortuna. 

Krążą rozbieżne wersje na temat tego, czym zajmował się szpieg „Michał”. PRL-owski superszpieg Marian Zacharski, twierdzi że Jurzak prowadził rozpoznanie struktur Solidarności, m.in. pod kątem wykorzystania jej działaczy do działań sabotażowych czy szpiegowskich, dostarczał też informacji o jednostkach wojskowych i przemyśle zbrojeniowym, a w stanie wojennym rozpoznawał nastroje wśród milicji i wojskowych. Z kolei Hipolit Starszak, jeden z szefów PRL-owskiego kontrwywiadu, utrzymuje że Jurzak był wykorzystywany przez CIA jako zasłona dymna dla działań naprawdę cennego agenta o ps. „Trojan”, który nigdy nie został ujawniony. Według tej wersji Jurzak był pionkiem w grze wywiadów, z góry spisanym na straty. 

10 listopada 1983 roku w Bielsku-Białej Jacek Jurzak został aresztowany. Wsypał swojego przyjaciela z dzieciństwa, Adamaschka, który zwabiony do Polski również został aresztowany. Jurzak ostatecznie dostał 25 lat, a jego kolega 15, ale obaj w więzieniu nie posiedzieli zbyt długo. Pewnej czerwcowej nocy w 1985 roku, właśnie na berlińskim moście Glienicke, tym z filmu Spielberga, obaj znaleźli się w gronie 25 szpiegów, którzy zostali przez komunistyczne służby wymienieni na 4 agentów zatrzymanych na Zachodzie. W tej czwórce był m.in. wspomniany Marian Zacharski. 

Jurzak wyjechał do USA, gdzie pracował nadal w motoryzacji, był nawet autorem patentu dotyczącego autonomicznego kierowania pojazdami. Dołączyła do niego bielska rodzina: żona i dwoje dzieci. 

A gdzie w tej opowieści mistrz olimpijski? Otóż w nocy na moście Glienicke obok Jurzaka stał Jerzy Pawłowski, jeden z najlepszych szermierzy świata, złoty medalista olimpijski z 1968 roku. On współpracował z CIA dużo dłużej, również był podwójnym agentem, ale z mostu poszedł w przeciwną niż Jurzak stronę. Pawłowski postanowił zostać w Polsce i tu zmarł w 2005 roku. Kilka miesięcy potem w Rochester w USA zmarł Jacek Jurzak. 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart