W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
RozmowaBB

Z pisarzem Wojciechem Dutką o jego książkach rozmawia Marian Antonik

Z pisarzem   Wojciechem Dutką o jego książkach rozmawia Marian Antonik

         foto@Maciej Zienkiewicz. 

Wojciech Dutka urodzony w 1979 roku w Bielsku-Białej, pisarz powieści historycznych, ale także nauczyciel historii i filozofii w KTK i LO im. A. Asnyka, bielszczanin, absolwent Kopernika.  Rozmawiamy o jego książkach, niełatwym losie pisarza w polskiej rzeczywistości. Człowiek spełniony. Jednak największą jego pasją jest pisanie. Czuje się dobrze zarówno w powieści historycznej, przygodowej, jak i sensacyjnej, ale z powodzeniem uprawia kolaż tych gatunków.

Marian Antonik - Jak to się stało, że zaczął pan pisać książki, powieści historyczne?

Wojciech Dutkapierwsza książka powstawała jeszcze podczas moich studiów (KUL w Lublinie), i musze przyznać, że łatwiejsze chyba było napisanie, niż znalezienie wydawcy. Bo oto przychodzi do wydawcy człowiek z wydrukiem swojej książki i proponuje wydanie. Nikt go nie zna, nie jest niczyim protegowanym, ot taki facet z ulicy. To poszukiwanie trwało wiele miesięcy. Bo to nie jest tak, że ktoś ma fantazje napisze książkę i już. Nie było łatwo się tam dostać.

 A M - Rozumiem, że wszyscy w tamtych czasach, Ci wielcy wydawcy, nie otworzyli panu szeroko drzwi.

WD - No niestety nie. Dopiero po bodajże 7 miesiącach, zapukałem do małego wydawnictwa Albatros, którego właścicielem był nieżyjący już Andrzej Kuryłowicz, który dał mi szansę.

MA - I to się tak odbyło, że pan tam wszedł, powiedział mam książkę i już?

WD - Nie. Dostałem 10 minut, na przekonanie Andrzeja, że powinien wziąć ode mnie tą książkę i przeczytać, i zdecydować czy będzie chciał to wydać. No i go przekonałem. To był 2003 rok. Minęły jeszcze 2 lata zanim książka ukazała się na rynku.

MA -Co było tym pana pierwszym dziełem?

WD - To była „Krew Faraonów”

MA - Ok, jak rozumiem książka poszła w świat, a pan związał się na całe lata z wydawnictwem Albatros.

WD- Tak, do 2019 roku, moje książki były tam wydawane. W międzyczasie zmarł Andrzej, rynek wydawnictw i sposób współpracy z pisarzami, się zmienił. I dla mnie przyszedł czas na zmiany. I tak trafiłem do wydawnictwa Lira, z którym współpracuję do dzisiaj.

MA - O ile dobrze policzyłem z Albatrosem wydał pan 7 książek w tym chyba najbardziej poczytną i popularną Czerń i Purpurę. A na koncie ma pan z ostatnią wydaną Zdradzoną, 19 tytułów.  Skąd biorą się pomysły na książki?

WD - Tych pomysłów jest dużo. Jeszcze w czasach Albatrosa to była wyłącznie moja inwencja twórcza. Teraz w Lirze robimy to wspólnie. Wiec można powiedzieć, że jest prościej, bo razem ustalamy o czym będę pisał. Tytułów i planów mam na następne 10 lat.

MA – Może pan zdradzić, jak wygląda warsztat pisarza?

WD - Mam taki rytuał, że piszę dwie książki na rok, zgodnie z ustalonym planem i konceptem w wydawnictwie. Jestem bardzo systematyczny i poukładany. Więc to wszystko się dzieje zgodnie z założeniami.

MA - Intersujące jest, że pisze pan o różnych okresach historycznych i epokach. Nie trzyma się pan jednej wybranej.

WD - Rzeczywiście tak nie jest.  Powiem nieskromnie, że tak jak pisze o antyku, nie pisze prawie w Polsce nikt, może poza Michałem Kubiczem, ale on pisze o dynastii julijsko-klaudyjskiej, a mnie interesuje przemiana cywilizacyjna. I jestem bardzo zadowolony z tych książek. Po napisaniu kilku książek z serii: wojenne, jeszcze kilka z tego okresu przede mną do napisania. Nie sprawia mi to trudności. Dzisiaj dotarcie do źródeł, materiałów, informacji jest o wiele łatwiejsze niż 20 lat temu. Mnie ta różnorodność epok i postaci bardzo odpowiada.

MA - Ma pan wydanych 19 tytułów. To dlaczego pan wciąż uczy w szkole, a nie pławi się w luksusie?

WD -  To w Polsce niemożliwe. Osobiście znam kilka osób, które żyją z pisania. Ja nie mogę. Polski rynek książki jest rynkiem sieci sprzedaży. Pisarz jest na samym końcu łańcucha pokarmowego. Są dwa wielkie problemy: masowe piractwo, które okrada pisarzy na dziesiątki tysięcy złotych i społeczne przyzwolenie na piracenie książek. Państwo nie chce z tym nic zrobić. Drugi problem to koncentracja rynku i system wymuszanych na wydawcach rabatów. Książka o cenie rynkowej 60 złotych jest dostępna za połowę ceny. Z każdej sprzedanej książki do mnie trafia około 4 zł. Stąd nawet jakbym chciał, nie mogę sobie pozwolić na życie tylko z pisania. Więc między jedną a druga szkołą i wszystkim, co się z tym wiąże, siadam i piszę swoje książki. Może w końcu przyjedzie ten moment, że to mi wystarczy. Tylko pytanie kto po mnie będzie uczył, bo polska szkoła jest w gigantycznym kryzysie, a młodych nauczyli jak na lekarstwo.

MA - Kilka dni temu ukazała się pana najnowsza książka Zdradzona, może pan kilka słów o niej powiedzieć?

WD – "Zdradzona" to pierwszy tom mojej nowej trylogii, dotyka Kresów, które w naszym polskim rozumieniu historii są zmitologizowane i w tym micie tkwi też trauma Wołynia, która przeniosła się na całe społeczeństwo, a w szczególny sposób jest uczulona na tę kwestię prawa strona naszego życia politycznego. Więc pokuszenie się o powieść o Kresach dziś jest naprawdę karkołomne. Ale ja lubię takie wyzwania. Nie mam zamiaru oszczędzać nikogo - ani Polaków, ani Żydów, ani Ukraińców, ani Niemców i tym bardziej Sowietów. W drugim tomie, który kończę to jest szczególnie wyeksponowane. Ale proszę też wziąć pod uwagę, że ja piszę o Stanisławowie, czyli dzisiejszym Iwano-Frankowsku w Ukrainie, oraz dawnym województwie stanisławowskim. Tam to, co nazywamy Wołyniem wydarzyło się w roku 1944, a ja w drugim tomie dotrę do 1943, oczywiście równolegle prowadząc wątek z lat sześćdziesiątych. Więc proszę się uzbroić w cierpliwość. Powieść jest żmudną układanką. Ale sądzę, że "Zdradzona" ma szansę podbić Państwa serca, jest tam wiele wątków i sam pomysł, żeby całość rozpisać na trzy siostry daje mi dużą przestrzeń fabularną.

MA – Bardzo dziękuję za rozmowę i mam nadzieję do zobaczenia już w poniedziałek 3 listopada na Bielskiej Scenie Reja na potkaniu autorskim z pańskim udziałem oraz Eweliny Kaps i Wiktorii Zaremby.

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart