W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

"Góralski" balans i piłkarski fundament

"Góralski" balans i piłkarski fundament

Przed meczem z Polonią Warszawa zespół Podbeskidzia stanął nad górską przepaścią. Po spotkaniu do utrzymania równowagi pozostała mu już tylko jedna noga. Bo "Czarne Koszule" tę drugą podcięły i jeszcze wyrwały "Góralom", ułatwiające wspinaczkę, łańcuchy. To warszawiacy idą dalej. Bielszczanom pozostało zaś liczenie na cud. I trochę ponad miesiąc wyczekiwania na moment, aż któryś z towarzyszy ligowej podróży w końcu zepchnie ich w dół…

Jeśli faktycznie do tego dojdzie, to gdzie wyląduje klub? Czy zdoła zatrzymać się na chwilę, ledwie kilka metrów niżej, zmieść kurz z ubrania, opatrzyć rany i wspiąć z powrotem? A może będzie to spadek tragiczny w skutkach?

W Bielsku-Białej i jego okolicach żyją pewnie setki osób, które nie pamiętają Podbeskidzia grającego niżej niż drugi poziom ligowy. Klub balansował przecież pomiędzy pierwszym a drugim poziomem rozgrywkowym przez 22 lata, od 2002 roku, wcześniej zaliczając spektakularną serię awansów. Od tamtego momentu na stadionie zdążyło się już zmienić kibicowskie pokolenie. Zmienił się i sam stadion. Zmieniały lokalne władze. Zmienił się też polski i bielski futbol. Dziś wszystko wskazuje na to, że po 26 maja 2024 r. sympatyków "Górali" i lokalnego sportu w ogóle, czeka zmiana najtrudniejsza z dotychczasowych.

Jaką rangę miało starcie z Polonią Warszawa kibicom tłumaczyć nie trzeba. To faktycznie był "mecz o sześć punktów", "o życie" albo o przedłużenie nadziei na ligowy byt. Porażka sprawiła, że liczba wierzących w "happy end" mocno się zredukowała. Pewnie, że w piłkę gra się do ostatniego gwizdka, do ostatniej możliwej szansy osiągnięcia założonych celów, ale w przypadku "Górali" nie matematyka, a zdrowy rozsądek podpowiada, że w niedzielę doszło do niechcianego przełomu. Faktycznego rozproszenia ostatnich nadziei i naiwnego początku czekania na cud. 

Hurraoptymista mógłby powiedzieć, że przecież do bezpiecznej strefy brakuje bielszczanom ośmiu punktów, a do zdobycia ciągle jest dwadzieścia jeden. Ale, ale… Podbeskidzie ma piekielnie trudny terminarz. Czytaj, kolejne mecze będzie grało z kandydatami do awansu lub meczów barażowych o ekstraklasę (Arka Gdynia, Motor Lublin, Wisła Kraków), a także z ekipami notowanymi wyżej i zwyczajnie lepiej na dzisiaj grającymi w piłkę (Stal Rzeszów, GKS Tychy). 

Do tego "Górale" są nieskuteczni. Nie trafiają do bramki rywali po płynnych akcjach i bazują na stałych fragmentach gry. Może i w ostatnich trzech spotkaniach osiągali przewagę w liczbie strzałów na bramkę przeciwnika, ale fakty są takie, że ostatniego gola z gry zdobyli w meczu z Lechią Gdańsk, ponad miesiąc temu. Kolejne trafienia (z Termaliką i Polonią) to pokłosie rzutów rożnych i skutecznie egzekwowanej jedenastki. W ten sposób nie da się wygrywać następnych "meczów o życie". 

Iskierką nadziei na najbliższe miesiące wydaje się być osoba trenera Skrobacza, który uchodzi za fachowca od awansów. Jeśli dostanie do przepracowania cały okres przygotowawczy, zrobi generalny przegląd kadr i pozwoli mu się przez jakiś czas pracować spokojnie, to kto wie? Może sportowe odrodzenie nadejdzie prędko? Pytań jest jednak więcej. Niektóre trudne. W zasadzie od niedzieli można je wręcz mnożyć.

Czy ewentualny spadek do 2. ligi będzie początkiem żmudnego i długiego procesu odbudowywania? Czy znajdzie się chętny, większościowy inwestor, skoro wcześniej, w czasach prosperity, nie udało go znaleźć? A jeśli się nie znajdzie, to czy ewentualny awans Rekordu nie sprawi, że pojawią się postulaty (całkiem zresztą logiczne), żeby oba kluby otrzymywały podobne wsparcie miasta, skoro grałby na tym samym poziomie ligowym(i raczej nie takie, jakie teraz otrzymuje teraz Podbeskidzie, a mniejsze, bo i liga jest niższa i zespołów do wsparcia więcej)? Czy Podbeskidzie przetrwa największy kryzys w swojej historii bez kolejnych spadków? Czy obecni i byli działacze, ci którym faktycznie leży na sercu dobro tego klubu raz jeszcze zabiorą się do pracy i pomocy? Czy zostanie stworzony długofalowy plan naprawczy? 

 

***

Niedzielna porażka i wiążące się z nią balansowanie nad przepaścią dla każdego kibica "Górali" jest ciężkie. I w sumie niecodzienne. Ale w tej sytuacji, może i nawet w całym tym smutnym sezonie, to właśnie trybuny (i jeszcze ludzie z marketingu czy vlogów, którzy nierzadko "pudrowali trupa") wydają się zawodzić najmniej. I jakkolwiek pompatycznie by to nie zabrzmiało, na dzisiaj to oni są fundamentem tego klubu. W Polsce z wielkich kłopotów wychodziły Ruch Chorzów, Widzew Łódź, Lechia Gdańsk czy niedzielny rywal, Polonia. Ktoś może zarzucić, że porównanie jest nietrafione, bo to przecież uznane marki z tradycjami. Ale do kogo w takiej sytuacji się porównywać? Do tych, którym się nie udawało? Więcej, przecież dla wymienionych granie w niższych ligach było swego rodzaju katharsis. Do większej krajowej piłki wróciły zdrowsze. I jeszcze jedno. Wbrew pozorom kluby te i Podbeskidzie, a nawet rywal zza miedzy, bialska "Stal", funkcjonują i przetrwały na różnym szczeblu m.in. dzięki kibicom i działaczom bezinteresownie oddanym sprawie.

Ci najwierniejsi "Górale" będą trwać przy klubie i drużynie. Wiem o tym, bo zapytałem o życie po ewentualnym spadku jednego z nich. Tak odpowiedział: Jako kibic nieco bardziej zaangażowany, myślę że nie ma różnicy, czy będziemy grać w ekstraklasie, pierwszej lidze czy drugiej. Jak to mówi przysłowie: "kibicem się jest a nie bywa"… Myślę że akurat w tym sezonie w Podbeskidziu doskonale to widać. Teraz, kiedy klub jest w głębokiej zapaści i nie wychodzi tak naprawdę nic, frekwencja jest odwrotnie proporcjonalna do wyników. Kibice dalej licznie przychodzą na mecze. Ci bardziej zagorzali z "Młyna", jak na bielskie warunki, też zaczynają kręcić bardzo dobre liczby. Tak u siebie, jak i na meczach wyjazdowych. Uważam, że niejeden większy klub mógłby być dumny z takich fanów. Mimo tak słabych wyników na boisku liczba kibiców rośnie. Jeśli "Górale" spadną pewnie będzie to duża strata dla klubu, dla miasta i dla samych kibiców. Nie wiem, jak zachowają się dzisiejsi bywalcy z innych sektorów, może przyjdą na mecz z ciekawości. Zobaczyć, co się zmieniło, kto odszedł z klubu, albo kto został. Wiem za to, że ci z "Młyna" przyjdą, bo przychodzą zawsze. To raczej się nie zmieni.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart