Jak informuje Urząd Miejski w szkołach podstawowych w zajęciach udział weźmie ok. 39 proc. uczniów. W szkołach średnich to zaledwie 7 %. W kilku szkołach zrezygnowali wszyscy.
Wśród szkół średnich jest aż pięć , w których z zajęć wypisali się wszyscy uczniowie, a są też takie, gdzie na zajęcia uczęszczać będą pojedyncze osoby, choć szkoła liczy kilkuset uczniów. Bardzo dużo uczniów zrezygnowało w szkołach podstawowych na osiedlu Beskidzkim, Kopernika czy w Mikluszowicach Krakowskich.
Edukacja zdrowotna to przedmiot wprowadzony od nowego roku szkolnego, który zastąpić miał wychowanie do życia w rodzinie. W podstawie programowej znalazły się między innymi : zdrowie fizyczne i psychiczne, profilaktyka uzależnień, zasady zdrowego odżywiania i aktywności, tematy związane z poznawaniem siebie i samoakceptacji. Lekcje prowadzić mogą m.in. nauczyciele biologii, przyrody, wychowania fizycznego czy wychowanie do życia w rodzinie. Uczniowie nie muszą posiadać podręczników, a tematy ze scenariuszami lekcji, nauczyciele mają na platformie edukacyjnej MEN. Zajęcia odbywają się w klasach od IV do VIII raz w tygodniu, a w szkołach średnich w wymiarze jednej godziny tygodniowo w dwóch z trzech lat nauki.
O przedmiot i jego program od samego początku rozgorzała walka ideologiczna w którą głównie zaangażowani byli politycy i Kościół. Kto wygrał? Wydaje się, że nikt, a na pewno jednymi przegranymi w tej bitwie są dzieci i młodzież. Bo z powodu tej awantury sporo tematów i zagadnień bardzo potrzebnych zostało po prostu wyrzuconych do kosza.
Dlaczego się nie udało? Głównym powodem jest oczywiście dobrowolność udziału w lekcjach. W przypadku uczniów ze szkół średnich to był czynnik decydujący. Jak jest coś co można odpuścić to się odpuszcza. W przypadku szkół podstawowych, główni decydenci to rodzice.
Od redakcji:
Wmieszanie się polityków do walki o to czego dzieci powinny się uczyć w szkole, tej ostatniej z pewnością nie pomoże. Polska szkoła i tak ma mnóstwo problemów, z którymi sobie nie radzi, teraz doszedł jeszcze dodatkowy wrzucony na barki dyrektorów szkół i nauczycieli. Wygląda na to, że tematy tzw. trudne dotyczące seksualności, płci etc. będą dzieci poznawać wszędzie tam gdzie nie powinny, bo dorośli tak się zapędzili w walce o rząd dusz, że pozstawili je youtuberom, influencerom i jak dawniej bywało kumplom z bloku lub osiedla.