W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Pralnia. Love story

Pralnia. Love story

Ile odcinków można napisać o jednej pralni? Kiedy zaczynałem, myślałem, że będzie to jeden felieton, potem że tylko dokończę w drugim itd. Chcę skończyć i nie mogę. Jak kuferek, który się otworzyło na chwileczkę, i którego nie da się zamknąć z powrotem, bo ciągle coś wystaje.

Bo przecież muszę dojść do miłości. Bo tam w środku jest miłość. Ale żeby do niej dojść, muszę wrócić do Roberta Sierka. Jak przyjeżdża objąć służbę w KL Auschwitz we wrześniu 1940 r. Obóz jest budowany rękami pierwszych więźniów. Ci nieliczni, którzy to przeżyją, będą później legendarnymi „starymi numerami”, szczególną i niezwykłą grupą w niewolniczym świecie obozu. Wśród nich jest Józef Światłoch, kolejarz z Czechowic-Dziedzic. Ma 24 lata. Chciał przejść przez góry na Słowację, i dalej, żeby dostać się do Francji, do polskiego wojska. Ale Słowacy, pod totalitarnymi rządami katolickiego prohitlerowskiego księdza Józefa Tiso (zawsze, kiedy go wspominam, dziwi mnie, że Kościół nigdy się nie od niego nie odciął, nie skrytykował) wyłapywali przechodzących przez góry Polaków i wydawali ich Niemcom. Tak Józef Światłoch zamiast do Francji trafił do Auschwitz. Dwa dni przed przybyciem esesmana Sierka po całym dniu morderczej pracy, esesmani rozkazali wyczerpanym więźniom odbywać zawody sportowe, i zakatowali na śmierć tych, którzy zostawali z tyłu. W tym samym dniu, w którym przybył Sierek, w obozie zarejestrowano i nadano numery kilku więźniom z rejencji katowickiej. Wśród nich jest najprawdopodobniej Józef Światłoch. Otrzymuje numer 3529. Bardzo możliwe, że jeszcze niedawni mijali się, gdzieś na dworcu w Czechowicach, sprzedawca skarpet Sierek i kolejarz Światłoch. Teraz jeden z nich był esesmanem, panem życia i śmierci drugiego. Kiedy Światłoch próbuje przetrwać, 45-letni Sierek przechodzi kolejne szkolenia ze strzelania z mausera i karabinu maszynowego. Jest sumienny, przykłada się. Szybko awansuje. W dokumentach wpisują mu, że pełni służbę z przykładną obowiązkowością. Komendant wydaje zarządzenie, że każdy esesman, który zastrzeli więźnia podczas próby ucieczki, przez co rozumie się również zbyt bliskie podejście do drutów (ocena, co znaczy „zbyt bliskie” należy do esesmana), otrzyma dwutygodniowy urlop. Sierek jest człowiekiem rodzinnym. 31 grudnia otrzymuje taki urlop. Pierwsze dwa tygodnie 1941 roku spędza z żoną i córką w Bielsku. Chodzi z kumplami na piwo i opowiada o swojej pracy. Jest dumny z awansu na rottenführera. Po powrocie nadal wykazuje się gorliwością tak bardzo, że już po miesiącu otrzymuje kolejny awans na scharführera SS. W obozie rośnie śmiertelność wśród więźniów. Krematoria pracują na coraz wyższych obrotach. Józef Światłoch wciąż żyje. Sierek na urlopie rozmawia ze Schweitzerem, szefem pożydowskiej pralni przy ulicy, która wtedy nazywa się  Göringstrasse. Dla Sierka to szansa na częstsze przyjazdy do Bielska.

Chcę już dojść do miłości. Chcę już pominąć tę organizację wyjazdów z Auschwitz do pralni w Bielsku, ten rozkręcający się interes Schweitzera, te pasiaki powalane kałem, przesiąknięte moczem, zbryzgane krwią, te nieprzebrane ilości robactwa, te kolonie wszy wszelkiej maści i wielkości, o których mówią po wojnie świadkowie w swoich relacjach z tej pralni, a potem te trzydzieści tysięcy pokrwawionych mundurów jeńców radzieckich, w których kieszeniach znajdują się zdjęcia dzieci, żon i drobne przedmioty, które się nosi na szczęście. Bielszczanin Sierek przywozi do domu rzeczy skradzione z obozowych magazynów, w których składowano wszystko, co dało się złupić mordowanym ludziom. Kradli wszyscy esesmani. Korupcja i kradzież przybrały tak wielką skalę, że zaniepokoiło to władze w Berlinie. Widziano, jak Sierek wywoził do Bielska koce, grzebienie, mydło. Czy żona, Luiza, rozprowadzała to gdzieś wśród znajomych? Handlowała tym? Czy córka czesała włosy grzebieniem po zamordowanej i spalonej rówieśniczce? Nie ma relacji na ten temat. A może nie przynosił tego do domu? Może sprzedawał po drodze jakiemuś pośrednikowi? W każdym razie zostawiał więźniów w pasiakach rozładowujących rzeczy do prania i zbierających rzeczy wyprane, i szedł do domu. Dzięki temu w pralni rozkwitła konspiracja pod okiem Józefa Szpyry, który prowadził w tym podwórzu zakład szewski. Przemycano grypsy z obozu do rodzin, a w drugą stronę lekarstwa, pomoc. To miejsce wypełnione modlitwami chasydów, stało się miejscem cudownym. I tu wreszcie udało się dojść do miłości. Bo w tej pralni, pod nieobecność esesmana Sierka, który w tym czasie handluje mydłem z Auschwitz,  Józef Światłoch spotyka się z Jadzią, do której pisze gorące listy.

Najukochańsza Jadziu!

Wprost nie wiem jak Ci mam dziękować za Twoje anielskie serce.

Już trzeci z rzędu wtorek mija, kiedy otrzymuję od Ciebie paczuszki. Ty nie wiesz, jak bardzo za
Tobą tęsknię.

Chciałbym Cię posiąść i całować Twoje bystre oczęta i zapomnieć na chwilę, że nas wciąż dzieli przepaść.

Dziś śmiało Ci mogę powiedzieć, że jesteś najukochańszą dla mnie istotą, którą kocham całym sercem młodzieńczym i śmiało oczekuję wyjścia i wyznania Ci mojej miłości. Dzień i noc dziękuję
Bogu, że znalazłem istotę, która potrafiła mnie tak materialnie jak moralnie podźwignąć kogoś na duchu.

Czasami tak dokładnie widzę Cię we śnie, że aż budząc się dochodzę do wniosku, że to nie ma
miejsca na jawie.

Rzadko mnie widywano z płaczem, lecz tym razem nic mnie nie pohamowało, lecz były to łzy szczęścia i radości. Przeczytawszy Twoje owiane słodyczą słowa, byłem bliski szału a nocy następnej prawie nie zmrużyłem oka. Wciąż i wciąż widziałem i słyszałem Ciebie, tulącą się do kochającego Cię J. zdawało mi się ze słowami: kocham Cię nad życie!! Zdawało mi się, że tylko Ty jesteś moją towarzyszką ciszy nocnej i prócz nas obojga szczęśliwszych ludzi na świecie nie ma. Lecz cóż, kiedy złowrogi gong przerwał moje wrażenia

Tak bardzo tęsknię za Tobą, żebym chciał znać każdy szczegół Twego codziennego życia.
Pisz mi o wszystkim, bo Twe słowa dodają mi animuszu i werwy życiowej

Jedno Ci tylko mogę powiedzieć, że Cię bez przerwy tak bardzo kocham jakbym Cię miał stale przy swym boku.

Muszę kończyć; siłami nadludzkimi ściskam Cię i całuję Cię nieskończoną ilość razy. Bądź zdrowa! Do zobaczenia się w piątek w B!

 

Kulminacją tej historii są zaręczyny pomiędzy Józefem i Jadzią, które odbyły się w tejże pralni, szybko, szybko, zanim wróci Sierek i zanim odjadą do obozu.

Niezwykłe, prawda? Materiał na książkę? Na film? Na pomnik zakochanych na podwórzu przy ul. 11 Listopada 63?

I tu pojawia się w tej historii ponownie harcmistrz Tadeusz Borkowski, obecnie kierownik techniczny pralni. Nie osądzajmy. Mało mamy danych, żeby rozeznać wystarczająco jego motywacje i kryjące się za nimi dramaty. Z relacji wynika, że Borkowski wsypał. Szewca aresztowało gestapo. Sierek i jego więźniowie przestali przyjeżdżać do pralni.

Ale jest i happy end. Józef Światłoch przeżył Auschwitz. 16 maja 1945 roku wrócił do domu. Niedługo później ożenił się z Jadzią. Żyli długo i szczęśliwie. KONIEC

 

PS

Sprzedawca skarpet, esesman Robert Sierek rozpłynął się w powietrzu. Po wojnie nigdy go nie odnaleziono. Tadeusz Borkowski po wojnie został aresztowany, jako współpracownik gestapo i po procesie w Bielsku-Białej skazany na cztery lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat.

Gustaw Schweitzer uciekł do Niemiec. Pisał listy do Borkowskiego z prośbą o pomoc w sprawie uzyskania w RFN odszkodowania za utraconą pralnię. Borkowski prosił go o pomoc w wyjeździe do Niemiec. (informację tę uzyskałem już po publikacji pierwszych felietonów na ten temat w LuBBie, za co serdecznie dziękuję).

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart