Konkurs przegrany przez błędy formalne, niesprawiedliwy rozdział nagród, widmo utraty pracy przez położne, obawy o „cichą” prywatyzację zasobów – to problemy sygnalizowane przez część personelu Bielskiego Centrum Onkologii – Szpitala Miejskiego.
Kilkukrotnie w ostatnim czasie opisywaliśmy problemy Bielskiego Centrum Onkologii – Szpitala Miejskiego (czytaj Jak wielka polityka wpływa na bielskie szpitale). Dalszy ciąg tych niepokojących sygnałów znajdujemy w interpelacji, złożonej przez radnego Konrada Łosia (PiS) na podstawie informacji, przekazanych radnemu przez personel Zespołu Ginekologiczno-Położniczego BCO-SM.
Wątpliwości, o wyjaśnienie których wystąpił radny Łoś, dotyczą kilku istotnych kwestii. Pierwsza z nich to utrata szans na pozyskanie dla szpitala 125 mln zł z KPO z powodu błędów formalnych w złożonym przez szpital wniosku (przypomnijmy, że wcześniej szpital w innym konkursie nie otrzymał 162 mln zł z powodu unieważnienia wyników przez Ministra Zdrowia - pisaliśmy o tym w tekście Szpital złoży nowy wniosek). Brak tych środków jest dzisiaj wskazywany jako jeden z potencjalnych powodów zagrożenia likwidacją położnictwa w szpitalu na Wyspiańskiego.
Personel szpitala niepokoją również doniesienia o wysokich nagrodach przyznawanych przez dyrekcję szpitala przy jednoczesnych zapowiedziach oszczędności i ograniczania zakresu świadczeń.
Obawy rodzi też bezczynność w sprawie Bielskiego Centrum Badań Klinicznych, wspólnej inicjatywy BCO-SM i Grupy American Heart of Poland. Według zapowiedzi w skład BCBK wchodzą m.in. gabinety lekarskie i zabiegowe, laboratorium, oddział dziennej chemioterapii, pracownie cytostatyków oraz sale łóżkowe. Od uroczystego otwarcia BCBK na terenie miejskiego szpitala w kwietniu ub. roku (w budynku po zlikwidowanej neurologii), zdaniem części pracowników i radnego „nic się realnie nie dzieje (…) nie prowadzi się badań, nie ma pacjentów a cały projekt wygląda na zawieszony”. Budzi to obawy, że ta część szpitala jest w rzeczywistości zarezerwowana dla przyszłych komercyjnych działań prywatnych podmiotów i że jest to „element większego planu prowadzącego do prywatyzacji części zasobów miejskiego szpitala”.
Ostatnim elementem tego niepokojącego obrazu jest zagrożenie 50 położnych utratą etatów w szpitalu w związku z pogłoskami o łączeniu oddziałów położniczych, a w praktyce – likwidacji położnictwa w szpitalu miejskim (czytaj Porodówka zagrożona). Położne oczekują realnych gwarancji kontynuacji zatrudnienia w publicznym systemie ochrony zdrowia.
Prezydent Miasta ma 14 dni na odniesienie się do pytań i wątpliwości, zawartych w interpelacji radnego.