W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Krew przemienionych

Krew przemienionych

 

Kijem rzeki nie zawrócę. Ale odnotować trzeba.

W Chinach wyhodowano smoka, który wypuszcza wyziewy, od których ludzie się przemieniają. Te wyziewy są wstrzykiwane komarom i wypuszczane na Europę. Kogo ugryzie komar, przemienia się. Przemieniony zachowuje się niby normalnie, ale w pewnym momencie dusi. Zapisz się do straży, która wyłapuje przemienionych. Poznasz ich po tym, że mają jedno lekko odstające ucho. Jeżeli napijesz się krwi przemienionego, będziesz odporny na duszenie.

Wyobrażam sobie, że za dziesięć lat spory procent ludności Polski z całą powagą bierze tego rodzaju farmazony serio.

Ponieważ pisałem na tych łamach felieton o tym, co się wydarzyło z dziennikarstwem, sprawiedliwie będzie wspomnieć o znacznie gorszej rzeczy, naprawdę groźnej i ponurej, czyli o tym, skąd i jaką wiedzę czerpiemy, kiedy już nie ufamy dziennikarstwu. Nie będę wymieniał żadnych nazw, żeby ich nawet przez przypadek nie spopularyzować. Jest ich pełno. Coraz pełniej. Tych mędrków, tych objaśniaczy świata, tych dziwacznych postaci, które mówią, jak jest, omawiają, relacjonują, nagrywają kobylaste podcasty, dyskutują, wyciągają niesamowite wnioski, z całą powagą, absolutnie serio plotą totalne farmazony. I umieją robić to tak przekonująco, jak najsprawniejsi obwoźni handlarze, sprzedawcy eliksirów na uleczenie wszystkiego.

Doktor Zygmunt Klukowski, autor obszernych wspomnień pt. „Zamojszczyzna” wydanych przez wspaniałe wydawnictwo Ośrodek Karta, opisuje jak pracował, jako lekarz na przedwojennych wioskach podzamojskich. Próbuje nazwać zgrozę, którą czuje, gdy widzi, w jak nieprawdopodobne i groźne bzdury ludzie święcie wierzą odnośnie leczenia chorób. Dwudziesty wiek, radio, prasa, telefony, elektryfikacja i motoryzacja, a wkładanie małej Rozalki na trzy zdrowaśki do pieca ma się wciąż doskonale.

No i teraz jest takie wrażenie, jakby ten czas wracał. To jest przedziwne zjawisko, że hipernadmiar źródeł informacji daje taki sam efekt, jak ich całkowity brak.

Poważny, dojrzały człowiek, rozsądny, zupełnie przyzwoicie funkcjonujący w świecie, tłumaczy mi, że wojna między Rosją a Ukrainą to wyreżyserowany spektakl. Zelenski z Putinem umówili się, że będą udawać wojnę po to, żeby wyłudzić kasę z Zachodu. I przecież ta kasa już płynie strumieniami do tych, którzy to wszystko wymyślili. Skąd to wie? Gazet nie czyta, bo kłamią. Telewizji nie ogląda, bo manipuluje. Słucha takiego jednego podcastu, którego autor naprawdę wie, co mówi i ma na to dowody, bo cytuje jakieś dokumenty.

Poważny, dojrzały człowiek, pracujący na odpowiedzialnym stanowisku, z którym super się gada ogólnie o wszystkim, zasuwa mi nagle z pełnym przekonaniem teorię o jaszczurach. Że rządzą. Jaszczury z kosmosu, które opanowały Ziemię i przebierają się w ludzkie skóry. Najpierw myślę, że sobie robi jaja. Ale nie. Pokazuje mi strony, źródła informacji, zdjęcia, filmiki, dokumenty. Poleca mi lektury i podcasty, które naprawdę są przekonujące. Naszym zadaniem jest wyzwolenie ludzkości spod władzy jaszczurów z kosmosu. Później w dobrej księgarni w Warszawie znalazłem wyeksponowane dwutomowe dzieło na ten temat. Z ilustracjami, zdjęciami, kopiami dokumentów. O tym, że musimy podjąć krucjatę przeciw jaszczurom z kosmosu przebranym w ludzkie skóry.

I teraz idą wybory. Wiadomo, że żaden kandydat nie powie o tym oficjalnie. Część z nich to jaszczury. Ale są też tacy, którzy półsłówkami, sugestiami dają znać, że wiedzą, że są wtajemniczeni i że będą walczyć.

Gdzie jest granica pomiędzy wiarą w to, że musimy wyeliminować jaszczury z kosmosu w ludzkich skórach, a wiarą, że trzeba kogoś zarąbać siekierą, żeby przestać być ofiarą i przejść do grona drapieżników? Otóż wydaje mi się, że nie ma tu żadnej  granicy. Ci, którzy głoszą, że to jest wszystko spisek, prawda jest ukrywana i można ją usłyszeć tylko w wybranych źródłach, od pojedynczych apostołów prawdy, podcasterów, youtoberów, komentatorów rzeczywistości, grają w tej samej drużynie, co chłopiec, który postanowił zostać zbrodniarzem, żeby awansować na drapieżnika.

Przypomina mi się czasem, jak jeden z najmądrzejszych profesorów na moich studiach, mówił nam, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, że zaczęły się już ciemne wieki, takie jak po upadku Rzymu, ale inne, inaczej przebiegające. Wtedy czułem lekki niepokój, ale raczej jednak myślałem, że to efektowny chwyt retoryczny.

Czym charakteryzowały się ciemne wieki? Upadkiem szkół. Prawie całkowitym zaprzestaniem czytania. Nawrotem analfabetyzmu. Rozkwitem i rozpasaniem różnego rodzaju zabobonów. Upadkiem wszelkich instytucji. Niesłychanym wzrostem zamożności maleńkiej garstki bogatych i potężnym zubożeniem całej reszty. Nieustającą wojną. Trwało to kilkaset lat. Ludzie wierzyli w smoki, które zjadają dziewice i wkładali dzieci do pieców, żeby wypalić w nich złe.

Jeszcze parę lat temu uważałbym, że nie warto o tym pisać inaczej niż śmieszkując. Że to taki folklor. Jakieś grupki dziwaków, którzy świrują. Ale te grupki dziwaków rozrastające się pod wpływem sugestywnych gości objaśniających świat w sieci, stały się atrakcyjnym zasobem dla polityków. I to już nie jest śmieszne. I nie ma dyskusji. Oni po prostu wiedzą. A jeśli cokolwiek się nie zgadza z tym, co po prostu wiedzą, to znaczy, że to cokolwiek jest częścią spisku.

I teraz oczywiście można by się mądrzyć i mówić, że każdą informację warto sprawdzić w kilku źródłach, że warto czytać opinie z różnych stron i z różnych baniek, i konfrontować, że warto spotykać się z ludźmi i dyskutować itp. itd. Ale to nie ma sensu. Rzeka płynie, nurt jest silny.

Nadzieja w nieprzewidywalnym. Kto w świecie mediów przewidział, że ludzie masowo zaczną słuchać bardzo długich nagrań audio? Ciągnących się godzinami dyskusji? Że nadejdzie renesans słuchowisk radiowych? No ja na pewno nie. I w tym, że nie wiem, pokładam nadzieję. Bo jeśli nie, to koniec. Mam jedno lekko odstające ucho.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart