W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
BBlogosfera

Znam Jimmy’ego Page'a

Znam Jimmy’ego Page'a

Od wczesnych lat byłem fanem opowieści barona Mauthausena. Pamiętam spektakl teatralny poświęcony jego fantastycznym przygodom, który wywołał we mnie dysonans, ponieważ baron relacjonował absurdalne opowieści ze śmiertelną powagą, która w głowie dziecka budowała wrażenie bardzo wiarygodnego przekazu. Musiałem się ocknąć i powrócić do realnego spostrzegania rzeczywistości. Prawdopodobnie wtedy, ten rodzaj fantazji przykleił się do mnie na stałe. To tłumaczyłoby upodobanie do kabaretu absurdu. Więc mój wewnętrzny radar wyszukuje absurdalnego poczucia humoru. Jak tylko go odnajduję, to od razu go wciągam. Mam wrażenie, że inteligentne bawienie się nonsensem ubarwia rzeczywistość i odejmuje jej nieco z ciężaru. Wracając do bohatera z dzieciństwa, to zderzył się z murem braku wyobraźni oraz sztywnością krajan i nie znalazł zrozumienia dla swojej ekspresji.

Niedawno kolega wyjaśniał mi, że jest dalekim potomkiem Vlada Draculi z Transylwanii. Jako że nosi wołoskie nazwisko zaczął badać drzewo genealogiczne swojej rodziny i dotarł do ziomków z pobliskiej Choczni, gdzie w XVI wieku miało miejsce wołoskie osadnictwo, a jego nazwisko jest tam bardzo popularne. W Choczni poznał zapalonego regionalistę, który również zgłębia wszystko co związane z Wołoszczyzną. Uzupełnię, że Wołosi byli koczowniczym ludem wypasającym owce. Przybyli na małopolskie ziemie z terenów dzisiejszej Rumunii, Mołdawii i Siedmiogrodu; a nasi górale są potomkami bałkańskich przybyszów. Idąc zatem tropem wołoskich osadników doszedł do wniosku, że musi być w którymś pokoleniu wstecz spokrewniony z regionalistą z Choczni, ponieważ to nieduża miejscowość i nie może być inaczej. Przywołany badacz lokalnej tradycji w ramach eksploracji tematu zrobił sobie badania genetyczne i wyszło mu, że posiada geny, które zdecydowanie dominują w rumuńskiej Transylwanii; czyli jest prawdopodobne, że może być krewnym wampira Draculi i Włada Palownika w jednej osobie. Kolega o wołoskim nazwisku automatycznie podpiął się pod badania dalekiego kuzyna z Choczni i przyjął budzące grozę pochodzenie jako własne.

Jak przystało na potomka hrabiego-wampira jest miłośnikiem horrorów. Poprosiłem go, aby mi coś polecił z tego gatunku. Wpuścił nas w tytuł „30 srebrników”, to było ponad nasze siły i możliwości poznawcze. Serial przekraczał prawie wszelkie konwencje filmowe. Na początku krowa rodzi ludzkie dziecko, które potem rozrasta się do gigantycznych rozmiarów; w końcu niemowlak pęka i pozostaje powłoka; z której wylęga się wielki pająk, na którego poluje ksiądz bokser-egzorcysta. To była za duża dawka. Zatrzymaliśmy się na pierwszym odcinku i nie mieliśmy odwagi pójść dalej. Podobno pierwszoplanowe sceny, to przygrywka i akcja dopiero zaczyna się rozkręcać.

Wspomniany wyżej znajomy zna również Jimmy’ego Page’a gitarzystę z Led Zeppelin. Jest w tym obecna jakaś ciągłość tematyczna, gdyż Page siedzi mocno w okultystycznych klimatach. Już tłumaczę złożoność sytuacji. Zrelacjonował mi wycieczkę swoich pociech do Londynu. Córka i syn w ramach zwiedzania stolicy Albionu zawędrowali do ekskluzywnej dzielnicy Holland Par pod zabytkową posiadłość, w której mieszka Jimmy Page. Sąsiadem jest Robbie Williams, z którym Jimmy procesuje się o pracę ciężkiego sprzętu używanego przy budowie basenu, w obawie, że wibracje mogą uszkodzić jego freski w historycznym domu. Ale to tylko dygresja z dobrze poinformowanego Faktu.

Gdy już na dłużej przystanęli, podeszła do nich intrygująca kobieta i zakomunikowała, że Jimmy’ego dzisiaj nie ma w domu, tym samym rozpoczynając przyjemną konwersację. W pierwszym rzędzie zaczęła zachwalać oryginalny wygląd dopiero co poznanych turystów z Polski. Następnie przedstawiła się jako Scarlett Sabet. Wymienili się grzecznościami i Brytyjka zaproponowała, aby podtrzymać znajomość poprzez media społecznościowe. Po niedługim czasie pierwsza napisała. Sprawdziłem, kim jest Scarlett Sabet. To aktualna partnerka Jimiego od 11 lat, jednakże młodsza od niego o 46 wiosen. Jest rozpoznawalną poetką i performerką. Podzieliłem się londyńską historią z koleżeńskim gronem; żegnając się z nimi po udanym wieczorze wyraźnie podkreśliłem, że teraz już znają kogoś, kto zna kogoś, kto zna Jimmy’ego Page’a z Led Zeppelin.

Byłem już pewien, że kolega z bliskim mi poczuciem humoru niczym mnie nie zaskoczy; okazało się, że odszukał informację o nadaniu szlachectwa historycznej postaci noszącej jego nazwisko przez ostatniego z dynastii Jagiellonów Zygmunta Augusta. Czyli do tego błękitna krew. Jak go spotkałem, to zgiąłem się w pół i wykonałem zamaszysty gest ręką, w końcu to arystokrata spokrewniony z hospodarem z Siedmiogrodu i do tego pośrednio zna Jimmy’ego Page'a.

 

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart