Gdy słońce nie daje wytchnienia, a asfalt parzy przez podeszwy butów, ratunku szukamy we wszystkim co zimne. I właśnie o zimnych napojach dzisiaj słów napiszę kilka.
Lato od lat pachnie cytryną i miętą z kostkami lodu. Jednak zimne napoje stały się czymś więcej niż tylko „gasicielem pragnienia”, to coraz częściej forma wyrażania siebie, a czasem wręcz sztuka. Lemoniady, mrożone kawy i herbaty możemy przygotować w domu jak i napić się ich w większości kawiarni czy restauracji. Ten rok to kolejny, który pokazuje nam, że jeszcze nie wymyślono wszystkiego, a nowe gastrowynalazki robią furorę wśród nie tylko młodego pokolenia.
Moim faworytem jest oczywiście iced matcha latte w różnych wersjach. W tym sezonie najbardziej cenię z wodą kokosową i mlekiem, chociaż na taką formę mogę pozwolić sobie jedynie w domu, bo we wszystkich super miejscach nie dodają mleka i niestety to już nie jest mój smak. Truskawkowa wersja mrożonej matchy też jest super, ale wiodąca prym opcja z mango nie wpisuje się w moje kubki smakowe, wiem jednak, że wielu z was się nią zachwyca.
A co z mrożoną kawą? Jeśli lubicie „małą czarną” to z pewnością cold brew będzie w waszym Top 5. Parzone na zimno przez wiele godzin zyskuje głębię smaku i delikatność, której nie znajdziecie w klasycznym espresso. Jeśli jednak jesteście fanami mlecznych smaków to ten wynalazek nie jest dla was. Oczywiście możecie próbować z kawkami bez mleka, ale w ciekawych wersjach np. z tonikiem albo sokiem pomarańczowym. Całkiem ciekawe jest tonic espresso z tonikiem hibiskusowym, spróbujcie tego w domu! A ja pozostanę przy iced latte z bitą śmietaną.
Kolorowe kuleczki tapioki, owocowe żelki i herbata z mlekiem. O czym teraz? O bubble tea, która zaskakuje nie tylko smakiem, ale też formą. To napój, który się żuje, smakuje i ogląda jednocześnie. Bubble tea kocham! W wielu miejscach są już wersje z matchą, więc piję je na potęgę (np. w Gemini lub Sferze), jednak te klasyczne na zielonej czy czarnej herbacie w owocowych kombinacjach to również cudo. I uwierzcie mi, jeśli myślicie, że to wynalazek tylko dla dzieciaków to się mylicie. Zresztą każdy z nas powinien pielęgnować w sobie dziecko, zatem po bubble tea marsz!
W kawiarniach pojawiają się też napoje, które wyglądają jak dzieła sztuki. Butterfly pea latte czyli niebieski napój z naparu kwiatów klitorii, często serwowany z mlekiem roślinnym. Jego niebieski kolor jest super, a w kontakcie z cytryną zmienia barwę na fioletową, co dodaje mu uroku niczym z bajki o syrenkach. Oczywiście można pić w opcji na zimno. Rose latte, pachnące różą, o subtelnym, kwiatowym posmaku, to zazwyczaj połączenie wody i konfitury różanej z mlekiem, bardzo delikatny napój dla fanów różanych aromatów. I na koniec lavender lemonade, czyli chłodząca lemoniada z nutą lawendy, która przynosi nie tylko orzeźwienie, ale i chwilę spokoju. Można ją zrobić parząc lawendę z ogródka, lub użyć gotowego syropu ze sklepu.
W ten weekend poświęćcie chwilę czasu na picie z uważnością i rozkoszą waszych ulubionych zimnych napojów. Celebrujcie chwile!